Temat dopasowania siodła jest jeszcze stosunkowo młody na polskim rynku. Świadomość dopiero rośnie, mamy mało specjalistów, a wiarygodne źródła dostępne są głównie w języku angielskim. Dla wielu właścicieli koni stanowi to realną barierę i generuje pole do mylnej interpretacji. Stąd nadal wielu klientów trafia do mnie po wstępnej ocenie sytuacji na "chłopski rozum", wedle własnych, subiektywnych kryteriów. Oczywiście w razie wątpliwości zawsze lepiej skontaktować się ze swoim fitterem, niż tego nie zrobić, ale dosyć często zdarzają się poniższe symptomy, które wbrew powszechnej opinii jeźdźców i właścicieli koni nie są powodem do paniki.
A zatem:
1. Suche plamy po jeździe
Panuje powszechne przekonanie, że pod dobrze dopasowanym siodłem cały obszar powinien być zapocony równomiernie. Tymczasem ze wszystkich możliwych wyznaczników jest to jeden z mniej wiarygodnych. Dlaczego?
W teorii suche plany powstają w wyniku nadmiernego punktowego ucisku, ponieważ zbyt mocny nacisk panela w danym miejscu blokuje ujście gruczołów potowych. Jest to po części prawda, ale nie można pomijać aspektu mobilności - wszak siodło jest statycznym obiektem na końskim grzbiecie, który się rusza. A to, gdzie i na ile się rusza, jest kwestią zarówno osobniczą, jak i uzależnioną od typu wykonywanej pracy.
Temat suchych plam pod siodłem dosyć obszernie wyjaśniają materiały opublikowane przez Saddlefit 4 Life, które tłumaczą powstawanie, a także rozróżnienie, które są prawidłowe, a które nie. W dużym skrócie - pot pod panelami jest wynikiem tarcia, czyli wydziela się go najwięcej pod najbardziej ruchomymi obszarami. Będzie to obszar szczególnie w okolicach lędźwi oraz łopatek - tam grzbiet jest najbardziej mobilny. Z kolei bardzo często możemy zaobserwować powstawanie suchych plam w kształcie nerki tuż za łopatkami:
Ten obszar znajduje się w miejscu, które wypada między sztycami przedniego łęku, a zamkami od puślisk. To stąd wychodzą przednie przystuły. Jest to zdecydowanie najmniej ruchomy obszar pod siodłem i tak ma być - ma to decydujący wpływ na stabilizację całego siodła. Takie plamy po jeździe są zatem jak najbardziej prawidłowe. Co więcej, zależnie od rodzaju wykonywanej pracy możemy zaobserwować różną wielkość tych plam, np. po zwykłej pracy ujeżdżeniowej będą bardziej widoczne, zaś po intensywnym terenie lub galopie kondycyjnym grzbiet będzie zapocony równomiernie. Wynika to oczywiście z większego zakresu ruchu całego ciała w szybszym galopie.
Kiedy suche plamy mogą realnie niepokoić? Jeśli suchy nerkowaty obszar rozciąga się do połowy długości paneli, najprawdopodobniej siodło leży poza równowagą i przód leży za nisko. Z kolei małe suche plamy pod środkową i tylną częścią panela mogą świadczyć o punktowym ucisku. Wtedy faktycznie mamy powód do zmartwień.
2. Wytarcia sierści pod tylnym łękiem
Od stycznia do marca mam lawinę telefonów od swoich klientów zaniepokojonych wytarciami na plecach swoich koni. Traktują to jako ewidentny znak, że siodło przestało pasować, zwłaszcza, że taki symptom pojawia się nagle, a wytarty obszar nie za bardzo chce odrastać mimo wszelkich zabiegów pielęgnacyjnych. Większość jeźdźców, fizjoterapeutów i weterynarzy uważa, że przyczyną powstawania tych wytarć jest zbyt duży ucisk pod tylnym łękiem. Tymczasem prawda jest zgoła inna.
Jak lubicie sięgać do anglojęzycznych źródeł, polecam lekturę bloga Kay Hastilow: "Bald patches have appeared under the back of my horse's saddle. It can't be fitting properly"
Właściciele, którzy golą i derkują swoje konie, zazwyczaj nie poprzestają na jednym goleniu - konie chodzące w sporcie, które pracują szczególnie ciężko, często wymagają kilkukrotnego golenia od października do końca roku. No i właśnie, potem już tak jakby mniej, bo z wyjątkiem pojedynczych dłuższych kłaczków sierść już nie odrasta. I ten stan się utrzymuje mniej więcej do marca, kiedy zaczyna pojawiać się letnia sierść.
Siodło w trakcie jazdy pracuje wraz z ruchem konia, zaś w wyniku ruchu łopatek i naprzemiennego zgięcia kręgosłupa tylni łęk przesuwa się z boku na bok. Jest to zupełnie normalne i prawidłowe zjawisko - gdyby tak "przymocować" ten tylni łęk do grzbietu na sztywno, okazałoby się, że koń nie jest w stanie swobodnie się poruszać. Zazwyczaj sierść wytarta w wyniku pracy tylnego łęku na bieżąco odrasta, ale w od stycznia do marca odrost sierści jest praktycznie zatrzymany - stąd osławione łyse placki pod tylnym łękiem.
Nie ma zatem powodów do paniki, jeśli podobne zmiany pokażą się u Twojego konia. Należy się upewnić, czy przedni łęk przypadkiem nie zaczął leżeć zbyt nisko - to by zwiększyło ruchomość tylnego łęku i nasiliło problem. Jeśli jednak zaobserwujesz to o innej porze roku (np. w środku lata) lub wytarcia są ewidentnie asymetrycznie, koniecznie skonsultuj się ze swoim saddle-fitterem.
3. Czaprak wyjeżdża spod siodła
Czasem mam wrażenie, że im lepiej wykonam swoją pracę, tym większa będzie tendencja czapraka do wyjeżdżania. To nie żart - producenci siodeł prześcigają się wzajemnie w pomysłach, jak skonstruować siodło, żeby zapewnić łopatkom jak największą swobodę ruchu. Jednocześnie zachwycamy się swoimi końmi najbardziej właśnie wtedy, kiedy zakładają sobie nogi za uszy, a łopatki pracują w maksymalnym zakresie. Efekt? Bardzo duża ruchomość mięśnia trójgłowego i najszerszego grzbietu, która dosłownie zagarnia i "wypedałowuje" czaprak spod siodła. Uciążliwe, ale jak sami widzicie, nie świadczy o niczym złym. Właściwie to wręcz przeciwnie.
Największy problem z utrzymaniem czapraka na miejscu mam w siodłach marki Fairfax, zwłaszcza tymi na dzielonym panelu z linii Performance. Dlaczego? Bo cała konstrukcja siodła ma zapewnić koniowi jak największą swobodę ruchu w okolicy łopatek i kłębu. W tym celu przystuła punktowa nie wychodzi bezpośrednio ze sztycy, a nieco dalej, by nie dociskać sztyc w dół.
Efekt? Czaprak przesuwa się już po paru minutach kłusa. Jedyne wyjście to stosowanie czapraków z szorstkich materiałów (żadne błyszczące fancy tkaniny), najlepiej z czystej bawełny, ze specjalnymi mocowaniami do D-ringów.
Co na ogół jest przyczyną wyjeżdżania czapraka spod siodła? Są to wariacje różnych parametrów siodła, które sprawiają, że przy przednim łęku robi się "za dużo" luzu. Czasem wynika to ze zbyt szerokiego rozstawu, ale nie zawsze. Ponadto czapraki mogą zostawać na miejscu pod kompletnie niepasującymi siodłami właśnie z tego powodu - bo duży punktowy ucisk przy kłębie "przypina" czaprak na miejscu niczym gwóźdź.
Podsumowując - wyjeżdżanie czapraka, choć może być irytujące, nie świadczy o tym, że z siodłem coś nie gra.
4. Siodło zjeżdża do tyłu
Oto moja mała zmora w pracy ze skoczkami, którzy od początku swojej przygody z jeździectwem są uczeni bardzo wysokiego siodłania. W teorii zakładanie siodła wysoko na kłąb ma za zadanie upewnić się, że całość zsunie się zgodnie z kierunkiem wzrostu włosa i nie będzie powodować otarć. W praktyce wiele osób siodła zdecydowanie zbyt wysoko i oczekuje, że podczas jazdy siodło tam zostanie.
Dlaczego to zmora? Bo jak powyżej - wszyscy chcemy, żeby nasze konie miały jak największą swobodę pracy łopatkami. Zakładanie siodła zbyt blisko, a nawet bezpośrednio na łopatkach, koniowi tego zdecydowanie nie ułatwia.
Gdzie zatem siodło powinno leżeć? Zgodnie z instrukcją należy siodłać tak, by sztyca przedniego łęku znalazła się ok. 5 cm za krawędzią łopatki, by dać jej miejsce do pracy bez "kolizji" ze sztycą, która jest sztywna. Z tego wynika, że siodło, które zjeżdża podczas jazdy, tak naprawdę po prostu wpada na swoje właściwe miejsce.
Nie mamy się czym martwić, dopóki terlica nie wyjedzie poza ostatnie żebro i/lub siodło nie znajdzie się poza równowagą i zacznie lecieć do przodu.
Przyczyny? Po pierwsze za szeroki rozstaw łęku - kłoda konia poszerza się w stronę zadu i jeśli łęk nie znajdzie równomiernego podparcia tam, gdzie powinien leżeć, siodło może zjechać do tyłu. Po drugie - mocowanie przystuł. Zapięcie na przednie przystuły może powodować dociśnięcie przedniego łęku i zsunięcie się siodła. Po trzecie - za luźny popręg. W takim przypadku trzeba go szybko podpinać, zwłaszcza w momencie, kiedy wsiadamy na konia - wtedy gwałtownie się luzuje.
5. Siodło "blokuje" łopatki
Nie wiem dlaczego, ale wielu jeźdźców i fizjoterapeutów sprawdza, czy łopatka ma miejsce do pracy, w okolicach tricepsa pod poduszkami kolanowymi. Wiele koni posiada tam wydatne rezerwy tłuszczowe, mylnie uznawane za mocno rozbudowany mięsień. Chyba nic nie podnosi nam fitterom tak ciśnienia jak klient zgłaszający, że siodło blokuje koniowi łopatki, bo "nie można tam nawet palca wsadzić". I dobrze, bo tak ma być - panel ma przylegać na całej powierzchni, by równomiernie rozkładać nacisk. Jeśli dopasujemy siodło tak, by w dolnej części panela uzyskać więcej luzu, wywołamy większy ucisk na szczycie panela i u nasady kłębu, co z kolei bardzo szybko doprowadzi do atrofii mięśnia czworobocznego..
Z innych "genialnych" pomysłów na uwalnianie łopatek możemy często spotkać się z siodłami, które mają dosłownie wybrane wypełnienie spod sztyc (i to o zgrozo asymetrycznie!!!), by grzebień łopatki miał więcej miejsca.
Ponownie zachęcam do poczytania u źródła: Contact Of The Saddle
Jaki jest skutek takiego działania? Jeśli terlica nie znajduje podparcia w miejscu, gdzie znajdują się sztyce, nacisk zostanie przeniesiony dalej, czyli pod zamki od puślisk. W tym miejscu ze względu na mocowanie puślisk i popręgu nacisk i tak jest największy, nawet przy prawidłowo dopasowanym siodle. Nietrudno sobie zatem wyobrazić, jak ogromnym dyskomfortem dla konia będzie dodatkowe dociążenie tego miejsca przez wybranie wypełnienia z przodu.
Panel na całej długości sztycy ma przylegać równomiernie. Pod naciskiem jeźdźca całość przylega "szczelnie" do konia i nic się tam nie wciśnie. I tak ma być - nawet, jak nasz koń ma mocno odstające łopatki.
6. Tylni łęk pracuje
To chyba główny punkt kontrolny klientów do oceny skuteczności mojej pracy - jest to coś, co relatywnie łatwo zauważyć, dlatego klienci oczekują ode mnie, że siodło po korekcie będzie leżeć na końskich plecach całkowicie cicho.
Czy słusznie? Nie do końca. Jak już zostało kilkakrotnie wspomniane, siodło jest statycznym tworem zakładanym na końskie plecy, które potrafią być bardzo mobilne, zwłaszcza w okolicach lędźwi. Naszym celem jest dopasowanie siodła tak, by koń był w stanie się pod nim swobodnie poruszać i już samo to się wyklucza z idealnie ustabilizowanym tylnym łękiem. Dużo tu zależy od motoryki ruchu samego konia - u koni z mocno falującym grzbietem, które bardzo podnoszą go pod jeźdźcem, ustabilizowanie siodła staje się szczególnym wyzwaniem.
Czasem jako fitter posiłkuję się patentami takimi jak pasowanie siodła w taki sposób, by statycznie nieco mostkowało - w ruchu przez podniesienie grzbietu koń wypełnia pozostawioną przestrzeń i wszystko działa jak należy. Gorzej, jeśli z jakiegoś powodu to się jednak nie wydarzy, a mostkujące siodło to dla konia naprawdę nic przyjemnego.
Kolejna sprawa to fakt, że siodła na wełnie pracują jednak inaczej, niż siodła na piance lateksowej - wełna pod ciężarem ugina się dużo mocniej od lateksu. Przez to siodła na lateksie często sprawiają wrażenie leżących stabilniej, bo mniej odklejają się od grzbietu w momencie, kiedy jeździec się unosi w kłusie anglezowanym. Tymczasem w siodle na wełnie panel osiada w momencie, kiedy jeździec opada w siodło, i jest to zupełnie normalne - wypełnienie pełni funkcję amortyzacyjną i pochłania energię ruchu jeźdźca właśnie poprzez zagęszczanie się.
Nie mówię tu oczywiście o siodłach, które ewidentnie "klapią tyłem" w wyniku zbyt szerokiego rozstawu, nieprawidłowego kształtu terlicy/paneli czy balansu. Jeśli jednak wszystkie te parametry się zgadzają, a siodło nadal pracuje tyłem, nie ma powodów do zmartwień.
7. Siodło kręci się na boki
To zmora zwłaszcza przy kucykach i okrągłych koniach ze słabo zaznaczonym kłębem. O ile samo siodło do pewnego stopnia powinno minimalizować ten problem przez odpowiedni dobór modelu i parametrów, największe znaczenie ma jednak stosowany osprzęt. A konkretnie - popręg.
Za długi, o nieodpowiednim kształcie i zbyt małej powierzchni przylegania, a także (właściwie to zwłaszcza...) z gumami, będzie pogarszał sprawę. Zawsze. Klienci bardzo niechętnie słuchają moich zaleceń, by sprawić sobie anatomiczny popręg bez gum, bo jest mniej wygodny przy dociąganiu. Jednak nie jest tajemnicą, że siodło "odsuwa" się od gum w przeciwną stronę (co przy popręgach z gumami tylko z jednej strony może wręcz powodować przekręcanie się siodła na jedną stronę). Stąd jeśli popręg ma gumy, w dodatku długie i powyciągane, to nie ma szans utrzymać siodła na miejscu.
Podsumowując, jeśli macie jakiekolwiek podejrzenie, że z Waszym siodłem coś jest nie tak, kontaktujcie się ze swoim fitterem - z pewnością rozwieje Wasze wątpliwości. Nie zawsze zaobserwowanie któregoś z powyższych symptomów świadczy o tym, że coś nie gra.